2010-09-28

Takie tam, kocyk i dynia.

Skończyło się lato, leniuchowanie...Nawał zajęć. Chciałam zrobić tyle projektów! Nie do końca się udało. Skończyło się paroma rbótkami w trakcie. Misty Boleyn? Jeszcze poczeka, boję się, że robię za duży rozmiar. Tribal zwęził mnie trochę tu i ówdzie. Zapomniany multi-shapes top? Czeka od zeszłych wakacji, przekładałam go z miejsca na miejsce. Czy go skończę? Teraz pora na swetry z wełny a nie bawełny!  Ciepłe, duże, ewentulanie cieniutkie, ale z mega mięcitkiej włóczki. Zapał na kocyk nieco ostygł, ostatnio robiłam go...miesiąc temu? Stan na dziś nie poraża, ale musze wrócić do tego projektu. Włóczka jest fantastyczna, kolory też- chyba to jej główny atut. Prezentuję zdjęcie z kolan, kiedy siedziałam w ogrodzie w Kazimierzu. Podejrzewam, że wrócę tam za rok.
A obecnie na drutach: niebieski kardigan i zielony szal. Uwielbiam zaczynać robótki, a za kończeniem nie przepadam. Jakoś tak żal się z robótką rozstawać, dziwne...

Jakiś czas temu Krasnalka i mama.gonia zaprosiły mnie do zabawy. Nie jestem wielbicielką tego typu łańcuszków, ale temat jest miły. Większość z Was już odpowiedziała na zadanie. A mi wyleciało to z głowy... Kolejność dowolna, tylko 10? Hmmm...Lubię:

bawić się z psem
tańczyć
robić na drutach
szydełkować z modułów
ogladać chmury leżąc na łące
żeglować po Hańczy
kawę
zbierać jabłka
szarlotkę z lodami waniliowymi
pływać z falą

Zulko- Araucania jest bardzo mięciutka, polecam. Dzięki za miłe słowa!
Zdjęcie powstało trochę przy okazji innej sesji w której brałam udział, zrobiła je koleżanka. Bardzo je lubię, ma ciekawie ustawione swiatło kontrowe.
Agato- dziękuję! A do kawiarni to koniecznie sie wybierz!
Ja wybywam dziś z moimi dziewczynami, choć bez drutów...
Przy takiej ilości plotek skończyłoby się to wielkim pruciem, totalny brak skupienia nie sprzyja robocie.

A teraz lecę gotować zupę z dyni! O której przeczytałam u Effci, a o dyni przypomniała mi Inka.
Do przeczytania!

4 comments :

  1. o tak, kolory kocyka superowe - mocne i z deserem z lodów owocowych mi się kojarzą :)

    ReplyDelete
  2. Ciebie zwęził tribal, a mnie joga. A teraz to chyba sobie już mięśnie wyrabiam :) A co do zaczynania i (nie)kończenia robótek, to mam podobnie. Niby chciałabym, żeby już była gotowa, ale ten stan przejściowy, kiedy wożę robótkę ze sobą (żeby szydełkować w wolnej chwili), jest bardzo przyjemny i czasem trwa dośc długo.

    ReplyDelete
  3. masz talent :) ja zaczęłam szydełkować pled i końca nie widać ;P

    pozdrawiam,
    Paula

    ReplyDelete
  4. Widzę, że przegapiłam parę postów na Twoim blogu. :) Ciekawi mnie ten zapowiadany zielony szal.

    ReplyDelete