2010-01-24

Warszawskie pasmanterie

Szkoda, że u nas nie można tak po prostu wejść do pasmanterii i zakupić wełen Rowana, drutów z ćwiartkowa numeracją...I cudownej ręcznie farbowanej mieszanki merino i jedwabiu, cudo!

Pytałam się w pasmanterii w Wola Parku (Warszawa) o kid mohairy, a tam ekspedientka patrząc jak na dziwoląga : mamy tylko mohery, żadnych mieszanek! Hmm, przecież oni mają same wyłącznie mieszanki. Ubolewam nad słabą wiedzą personelu w większości pasmanterii, wciskaniem akrylu, wymądrzaniem się, ile mam kupić tak naprawdę tasiemki, bo sama na pewno nic nie wiem ( tu akurat pasmanteria Victoria) i na pewno nie liczyłam sobie zapasu, na pewno nie wiem ile chcę kupić guzików, a za to zapłacę kilkaset złotych za coś, czego mogę się nauczyć z książki.
Za całkiem dobrze wyposażoną uważam pasmanterie na Śniadeckich. Mam tam blisko z wydziału, ale...Ceny to raz, dwa to FATALNA i NIEGRZECZNA obsługa. Co prawda mogłam obejrzeć u nich kid mohair Adriafilu, ale wcześniej naczekałam się aż ekspedientka w swojej wielkiej wspaniałomyślności i łasce zwróci uwagę na to co mówię.
Jest sympatyczna pasmanteria na Placu Hallera, na Pradze, interes rodzinny. Nie mają wysoko gatunkowych wełen, ale Pani sprzedająca tam, zna się na nich, doradzi, szczerze powie, że jakiejś nie sprzeda bo się mechaci. Ceny są w porządku.
Drugi taki sklep znajduje się na ul. Świętokrzyskiej, też prowadzony przez rodzinę. Ceny ok, włóczki bez ochów i achów, ale jest ich duży wybór.
Słynna już pasmanteria Bocian w Galerii Mokotów. Udało mi się tam kupić mieszankę z kaszmirem w pięknym czerwonym kolorze, dysponują ciekawymi wełnami, ale znowu: ceny!

Wnioski?
W Polsce pokutuje (nadal) przekonanie, że robi się na drutach z oszczędności. Lokalne sklepy mają w większości tanie akryle, nie jestem fanką InterFoxu, Chmurek, Oliwii, Kotka, wszystkich tych, które tak chrzęszczą. Przecież jak robię na drutach rzecz, to szkoda mi czasu na kiepski materiał. Nie chcę by mój wysiłek poszedł na marne, by efekt psuł słaby jakościowo materiał, taki, który się rozciąga, mechaci. Dla mnie chrzęszczące wełny nie są fajnym materiałem, to jest nieprzyjemne.
Drugi typ pasmanterii to taki, gdzie jak już masz hobby to wydasz masę pieniędzy, czyli Bocian i Victoria na ul. Widok za Rotundą. Jesteś znerwicowaną kobietą biznesu, która szuka powrotu do korzeni, kup u nich motek dobrej mieszanki za bajońską sumę.
Z robienia na drutach czerpię przyjemność sensoryczną, miękka wełna, przyjemne drewniane druty, powtarzające się płynne ruchy dłoni...To po co mi wełna 20% plus akryl albo lepiej anilana?!
Pasmanterie internetowe! One o NAS myślą!
Nie wciskają kitu za niebotyczne sumy, mają na stanie to o czym śnimy (no prawie, ale sny o moherze mogę u nich zrealizować). Cieszę się, że takie są.
Czasem mam przyjemność kupowania w zagranicznych pasmanteriach. Kupowanie realne ma tą przewaga, że można włóczkę dotknąć, zobaczyć jej prawdziwy kolor, w świetle naturalnym, czy sztucznym, na słońcu...Co ciekawe, z tym słońcem, włóczki , które pięknie wyglądały we Włoszech, tu porażają intensywnością barw. Tam były jak najbardziej na miejscu.
To by było na tyle...Może znacie jakieś sympatyczne miejsca, gdzie myślą o nas, współczesnych Dziewiarkach?

3 comments :

  1. Ciężko macie w tej Warszawie. ;] W Katowicach jest miła pasmanteria w centrum miasta, w mojej dzielnicy też panie są przemiłe, więc na obsługę nie narzekam. Gorzej z towarem, bo akryl przeważa niestety. Polecam własnoręczne przędzenie! :)

    ReplyDelete
  2. Po kilku niedawnych wizytach w Bocianie doszłam do wniosku, że (pomijając włóczki, które są drogie jak piorun...) jest to kiepsko zaopatrzona pasmanteria. Chciałam ostatnio kupić kilka wąskich czarnych koronek, tasiemek, zwykły zygzak, nic z tego nie było, panie tylko wykładały na blat opasłe katalogi z próbkami włoskich koronek i tasiemek, bardzo fikuśne i baaaardzo drogie!

    ReplyDelete
  3. na Sniadeckich kupuję tylko guziki, mają ogromny wybór, ceny włóczek są od czapy kompletnie! a jeśli chodzi o nieprzyjemną obsługę to wszystkich bije obsługa w pasmanterii na Targowej, zastanawiam się po co ci ludzie prowadzą sklep, z czymś, na czym się nie znają i sprzedają to ludziom, których nie lubią? wybór włóczek oczywiście mają żaden, najbardziej wyrafinowany produkt to merino interfoxu. za to dużo innych pasmanteryjnych drobiazgów.
    ale po te chadzam do malutkiej pasmanterii na Ząbkowskiej, z włóczek nędza, ale przynajmniej obsługa miła.
    faktycznie, przy życiu nas trzymają internetowe pasmanterie....

    ReplyDelete